Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 476.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tko mogła ztąd rozeznać Marysia; a czasem oko jéj mimowoli chwytało przechodzących, przejezdnych, i zgadywało łatwo, dokąd i po co dążyli, jaka tam ich myśl wiodła. Każdy pług wychodzący na pole, każdy wóz zbliżający się do młyna, każde radło rano lub leniwie wysuwające się na łan policzyć mogła sierota, a poznawała je po koniach, po bydlętach, po postawie przewodników.
Zaledwie nić poczęła wyciągać z kądzieli, gdy znowu tętent żywo lecącego konia ucho jéj uderzył; oko się zwróciło na drogę, i chłopak na siwym koniku ukazał się odewsi na pagórku ku cmentarzowi jadący. Znowu on gonił żwawo, a siwek pod nim wyrywał się zasapany drapiąc ku górze... Dziewczę śledziło okiem i konia i pana razem, niepostrzeżone dotąd, badając gdzie zmierzają oba. Chłopak zrównawszy się z chatką, przytrzymał zasapanego siwka i twarzą obrócił się ku lepiance, na którą pilnie poglądał; a widząc drzwi jéj zaparte, już miał znowu konia zaciąć, gdy zwracając głowę, ujrzał po nad cmentarzem twarz Marysi siedzącéj z kądzielą.
Przed nią zbudzony hałasem niezwykłym Sierotka, przednimi łapami wsparłszy się na wierzbę krzy-