Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 469.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

względem garnków, ustępował mu z drogi niby niechcący, i okazywał się pełnym usposobień najbardziéj pokojem tchnących. Burek ze swéj strony, pomimo dosyć opryskliwego charakteru, umiał się poznać na tém i unikał powodów do zwady. Trzymał się bowiem zawsze wyższych sfer chaty, ław, stołów, pieca, przypiecka, jak najrzadziéj i bez ważnych powodów nie schodząc na podłogę, którą zostawił Sierotce. Po niejakim czasie nawet, pies i kot obywszy się z sobą, kilka razy przechodząc się powąchali, spotkali bez oznak gniewu, co niezmiernie ucieszyło Marysię; a kot, który o wiele był śmielszy i bardziéj przedsiębiorczy, wkrótce odważył się przechadzać pod samym nosem Sierotki; nareszcie, gdy ten raz spał pod piecem, położył mu się na grzbiecie.
Pies zdawał się niezmiernie jakoś zdziwiony; głowę podniósł, popatrzał, zdawał się mówić: — większa poufałość niż znajomość; ale widząc, że kot ani się rusza, położył się spokojnie, i odtąd żyli z sobą w najściślejszych stosunkach. Kot tylko jako słabszy, jako złośliwszy co za tém idzie, korzystał z téj wygranéj i wcale już nie oszczędzał towarzysza, rachując na wyprobowaną łago-