Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 468.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Marysia rada była gościowi, który wkrótce wziął się gorliwie do naszczekiwania po nocach około chaty: był bowiem z tego plemienia stróżliwego, co to zasypia we dnie, a jak mrok wstaje, poczuwając się do obowiązku wartowania, niespokojnie ujadając na najmniejszy nawet szelest wiatru przelatującego powietrza. Marysia obawiała się w początku, żeby z drugim jéj wychowańcem, Burkiem odratowanym z topieli, a potrzebnym przeciwko myszom sprzymierzeńcem, nie było wojny zaciętéj i nieustannych zatargów.
Pies, którego zaraz nazwała Sierotką, najrzawszy kotka na piecu się wygrzewającego, doznał wprawdzie w początku niemiłego wzruszenia: spiął się ku niemu na łapy, począł wąchać, i zaburczał nieukontentowany; Burek podniósł łapy, pokazał pazury i parę razy plunął mu w oczy zdaleka jakby mówił: — odczep się odemnie; ale gdy Marysia głaszcząc psa, ofuknęła się na niego i odpędziła go od kota, zagroziwszy mu słowami, których się słuchać zdawał i usiłował zrozumiéć: pokój stanął pomiędzy domownikami. Sierotka już więcéj nie zaczepiał Burka, owszem udawał przez politykę że go nie widzi, zamykał oczy na nadużycia jego