Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 461.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Co dni kilka Sołoducha lub Rataj sami odwiedzali Marysię; już nawet przestawszy ją namawiać, aby do nich przeszła, bo się przekonali, że bez nich obejść się potrafi. Nie pomagali téż jéj wiele, a kawałek chleba lub trochę strawy, dar dla niéj znaczny, im wcale nie ciężył.
Co w początku zdawało się niepodobieństwem, cudem i dziwném dla wioski, to wkrótce, gdy się z tém oswojono, pospolitą stało się gadką, a radzi nie radzi wszyscy uznać musieli, że takiego dziecka jak Marysia nie było drugiego na okolicę. Jéj kądziel, ogródek, kury, przechadzki na mogilnik, na którym najczęściéj ją w dnie pogodne widywano, stały się ulubionym przedmiotem rozmów na wieczornicach i doświtkach: a nie jeden dzieciom ją swoim dawał za przykład do naśladowania.
Tak przeszła wiosna, tak lato i jesień, i zbliżyła się zima, straszna zima; ale Marysię znalazła wcześnie już przygotowaną, bo sionki miała drewek pełne, piec wylepiony na nowo, chatkę okrytą i otuloną dokoła, a w bodniach choć niewielkie, na złą godzinę zapasy. Rataj sprawił jéj nowe buciki, których już potrzebowała i do wyjścia i do prania na wodę; Sołoducha darowała kożuszynę, a gdy śniég,