Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 458.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

swoich starych dobrych znajomych: wróble z pod strzechy, jaskółki które z wiosną powróciły, fertyczne sroczki krzyczące na drodze, i cały ten zwierzęcy światek, który jéj pustkę ożywiał.
Z wiosną nawet, gdy się ziemia ogrzała i oschła domyśliła się, że za lepianką na wązkim pasku ziemi, okopanym granicą jéj posiadłości, a dawniéj chwastami zarosłym, mogło się kilka grządek pomieścić. Jednéj niedzieli poszła po radę do Sołoduchy, coby to tam posiać można. Baba ruszyła ramionami i pokręciła głową na tę dziewczęcia ochotę do pracy, ale wynalazła jéj stary jakiś rydelek za piecem, i opatrzyła w wysadki ze swego rozsadnika i trochę kartofli.
Jak zmierzch więc, a prząść w chacie nie było można, Marysia wybiegała na ogródek, składający się z maluczkiego gliniastéj ziemi okrawka, i kopała przekopywała, sadziła, podléwała, ciesząc się, gdy Pan Bóg pracy widocznie błogosławić począł, a zielone listki ciekawemi główkami wyskoczyły po nad czarną grzędą.
Kurka się jéj także nieźle powiodła; bo sama, nie proszona prawie wysławszy sobie gniazdko, wysiedziała dziesiątek pociesznych żółtych kurczątek.