Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 454.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chaj swoje przędą: czego mają siedzieć z założonemi rękoma i Kasia i Paraska i dziewczyna najmitka!
— A mnieżto nic się już, ani ździebełka nie dostanie? — spytała sierotka pocichu, głosem tak użalenia i głębokiéj boleści pełnym, że Semenycha uczuła się wzruszoną.
— Dawniéj byliście dla nas litościwsi — dodała dziewczynka — a terazbyście mieli opuścić mnie, gdy i matki niestało? E! to nie może być! Serce wasze matuniu nie pozwoli na to; a cóżem ja winna, żem nieszczęśliwa.
Semenycha wstała z ławy, coś poprawiła u ognia, poczęła się przechadzać i namyślać.
— Kiedyżboto — odrzekła po chwili — ludzie na ciebie niewiedziéć co wymyślają: mówią, żeście rodem czarowniki.... charakternice... licho wié co; że nieczysta siła wam przędzie...
Marysia przeżegnała się na wzmiankę o sile nieczystéj i z przestrachem uderzyła w rączki.
— A mój Boże! — zawołała — któż mógł, kto śmiał taką krzywdę wyrządzić sierocie? Wszak widzieli mnie w cerkwi, wszak się żegnam i modlę jak drudzy, a cóżem ja komu zrobiła złego?
I rozpłakała się nieboga.