Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 450.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A Maryś cygankę?
— Widzę, widzę! A cóż dziewczynina przystojna, niczego!
— I jak! i jak! — poczęła baba kręcąc głową — to coś w tém jest!
— A cóż ma być? — spytała Sołoducha.
— Ot ja wam powiem co myślę; żyłam na świecie nie od dziś, widziałam wiele: czarowniki cygany, oj! czarowniki! Niechby tak które z dzieci naszych zostało same; do trzech dniby przepadło.... To diabelska w tém sprawa.
— A! porzuciłabyś kumo! Hde Rim! hde Krim! hde Babińska korczma!
— Czekajno! czekaj! nieraz ja o podobnych rzeczach słyszałam! Motruna była charakternica; zawsze miała słyszę mleko, choć krowy nie było; mąż jéj był charakternik, to wszyscy wiedzą, że zły mu pomagał nocami do budowania chaty... Oni pewnie upiorami być muszą i do swojéj Doni wracają, żeby na nią naglądać, odziewać ją i karmić. Już mi wierzcie, to nie może być inaczéj.
Słowa te wymówione z powagą, przekonaniem, z uroczystością tajemniczą, głębokie na Sołodu-