Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 448.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ot! odzieję się i pójdę — rzekła do siebie — dobrze się z Bogiem zobaczyć! jednak dziś i tak robić nic nie będę!
Jak pomyślała tak zrobiła; umyła się, zaczesała, dobyła białéj koszuli i fartuszka odświętnego, wzięła białą sukmankę i buciki dawno nietykane, które jéj matka za ostatni grosz sprawiła, i tak przystrojona ubogo, ale chędogo, zaparłszy chatkę, spuściła się parowem ku wiosce.
Ślicznież jéj było w tém świąteczném ubraniu z jéj twarzyczką pełną życia, ognia i pojętności! Jakiś wdzięk nieuczony towarzyszył każdemu jéj ruchowi: prosta sukmanka zręcznie na niéj leżała, chustynka twarz osłaniała zawieszona kształtnie, tak, że nie na sierotę cygankę, ale na dziecię zamożnego gospodarza wyglądała Marysia.
Gdy weszła w ulicę, a ludzie ją zobaczyli, wszystkich się oczy zwróciły na nią: poczęto ją sobie pokazywać palcami. Marysia zarumieniła się, przyśpieszyła kroku; myślała że uciecze, ale zdaleka ścigano ją oczami i oznakami podziwienia, a dziewczęta i chłopaki jéj lat, aż pobiegli za nią.
Marysia choć żyła samotnie, dziką nie była wcale; owszem śmiałości jéj nie brakło, i po pierw-