Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 413.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie pójdę! nie pójdę! — krzyknęła Maryś — nie chcę, nie mogę, mam swoję chatę i w swojéj chacie choćby umrzeć!
— Co ty oszalałaś Maryś? hę?
— Niech oszalałam a nie pójdę! — odparło dziecko. — Dziwujecie się żeście mnie tu znaleźli; co za dziw! Wczoraj jeszcze wzięłam się do kądzieli, ale sen mnie zmorzył, kamieniem przespałam noc całą... Wyszłam w słonko popatrzeć zrana, zobaczyłam moją mogiłę i płakać się na niéj zachciało.
— I tak będzie co rano.
— Nie dziadusiu! nie! ja wiem co potrzeba: pójdę do roboty, bo z niéj żyję, a łzy schowam na niedzielę.
Rataj stał zdumiony jak żona, był bowiem pewien że znajdzie dziecko, a trafił na dojrzałą i rozżaloną tylko istotę; nie wiedział już co począć, co powiedzieć.
— Prowadźże mnie do swojéj chaty — odezwał się po namyśle, — nigdy w niéj nie byłem, muszę ją obejrzeć....
Rataj zwykł był tak mówić choć oczów nie miał, i niewiele tém grzeszył, bo ślepy tak umiał zastąpić wzrok niezwyczajném czuciem i sprytem, że czę-