Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 401.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rym chléb ten miał być obwiniętym. Łóżko nie zgarnięte jeszcze, nosiło ślady ciała, które na niém zbyt długo, czekając pogrzebu leżało; po kątach wszystko w największym nieładzie i rozsypce. Na kominie i w piecu ogień był wygasł zupełnie, a chłód wiał przykry po domku.
Sołoducha posadziła na przypiecku dziewczynę, która na widok izby tyle jéj przypominającéj, rozpłakała się znowu; a sama poczęła się przechadzać zamyślona.
A że była do roboty i porządkowania przywykła prawie machinalnie, bo i w domu na niéj gospodarstwo leżało, i u ludzi gdzie do chorego poszła, często się ładem zajmować musiała; nie wytrzymała, żeby trochę nie pozgarnywać tu i owdzie i nie poustawiać.
Tam przewrócone do góry dnem i pod ławą leżące podniosła wiadro, tu znów dobyła ognia i podnieciła go trzaskami, aż wreszcie dopadłszy miotły w kątku wyszarzanéj i zeschłéj, sprobowała jéj, ruszyła ramionami, i zaczęła wymiatać śmiecie, gromadząc do progu. Marysia wciąż siedziała z oczyma wlepionemi w łóżko, na którém spoczywała ma-