Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 381.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I chwyciła za kij chcąc wstać, bo coraz słabszą się czując, rada była do chaty powrócić; ale ledwie wzbiwszy się na nogi, znowu opadła na kłodę.
— Gdzie wam iść do chaty, takiéj zmęczonéj — poczęła Sołoducha — trzeba odpocząć...
— Nie ma czasu! nie ma czasu! — z dziwném obłąkaniem zawołała Motruna — dojdę taki jeszcze choć do proga.
Sołoducha plasnęła w ręce.
— Nie zrywałabyś się lepiéj — rzekła — a kiedy wam już tak pilno, ot jedzie Mosiej parobek popadyń, to go poprosimy, i podwiezie was pod cmentarz.
— Gdyby on to chciał zrobić! — zawołała z westchnieniem Motruna.
— Ej! poczekajcieno, jam go wykurowała przeszłéj niedzieli z takiego czyraka pod pachą, że waryował, a nawet mi nie miał za co kieliszka wódki kupić; dam ja sobie z nim radę. — To mówiąc, kiwnęła tylko Sołoducha na parobka, pewna swego.
— Słuchajno! — rzekła do niego — coby ty zrobił, żebyś znowu dostał czyraka w pachwinie?
— A niech mnie Pan Bóg broni — krzyknął Mosiej — dobrze żem tamtego przeżył!