Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 372.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dobrze się z żoną dobrali oboje.
Hulali póki sił stawało, Sołoducha chodziła jakto mówią na Podole, to jest włóczyła się całemi miesiącami nie zaglądając do domu; Rataj probował różnego chleba: bywał na wozie i pod wozem, nareszcie zeszli się znowuż na starość i siedli razem wrót pilnować, kłócić się i gderać. Sołoducha była kobiétą słusznego wzrostu, silną jeszcze, krzepką, wyszczekaną i w istocie znachorką wielką. Chorobę jak chorobę, nie wiém czy poznała; ale człowieka na wylot. Dość jéj było spojrzéć w oczy lada komu, gotowa była powiedzieć co myślał; a śmierć to tak czytała z wejrzenia, że kiedy pokiwała nad kim głową, już mu się pewnie niewiele należało.
Brali ją téż i do wsi sąsiednich nieraz, i nie sami chłopi, ale ekonomowe, popadye, ba! nawet z Rudni szlachta czynszowa siedząca na budkach. W chacie niedostatku nie było przy dwojakiém rzemiośle, i gdyby był statek, mógłby być dostatek; ale oboje na starość wódkę polubili, i Rataj i Sołoducha, a przemyślny żydek i nielepszy od niego szynkarz szlachcic, byle podpoił, karbował nielitościwie.