Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 338.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po śmierci cygana przybliżyli się do niéj bracia, ale i ci niewiele pomódz, mało los jéj zmienić mogli. Potrzeba znać życie i zasoby najdostatniejszego wieśniaka, by uwierzyć, jak niełatwo mu przy najlepszych chęciach wziąć na barki kobiétę i dziécię. Dwaj bracia Motruny radzi byli coś dla niéj uczynić, ale żony ich na samą wzmiankę o tém, że cyganka mogłaby przenieść się do ich chaty, zakrzyczały, poczęły rzucać się i gniewać, tak, że i pomyśléć o tém bez zakłócenia domowego spokoju nie było można. Trzeba więc było Motrunę zostawić na miejscu, w lepiance jéj pod cmentarzem; a i tam nawet Maxym i Filip niewiele jéj dostarczyć mogli, bo natychmiast żony ich obawiające się o siebie i dzieci, o głód na przednówku, głośną poczynały wojnę za każdy datek. Przy najlepszych chęciach, rzadko téż wieśniak jest w stanie przełamać się czarnym chleba kawałkiem. Najbogatszy ma ledwie tyle, że się głodu nie boi do nowego ziarna, a sprzedażą pozostałéj odrobiny, opędza piérwsze życia potrzeby. Jakże wielkiego potrzeba uczucia, jak świętych obowiązków, by wystawił na szwank los swój i rodziny? Bracia Motruny dopomagali jéj ale tając się przed żonami, potrosze tylko i szczupło.