Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 322.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tumry — przyglądając się wynędzniałéj kobiecie, rzekł Aprasz. — A! to twój mąż być musi; był on tu wczoraj wieczorem. Cóż? nie powrócił do chaty?
— Nie było go, nie było! — jęcząc odpowiedziała kobiéta.
— To może go już nie być i nigdy! — zimno, idąc daléj, odparł cygan.
Motruna schwyciła tę okropną wróżbę i wiła się w miejscu, nie wiedząc co począć, gdyż Aprasza prosić o pomoc nie śmiała. Zwróciła się znów do wsi, przypomniawszy Janka; gdy na wierzchołku wzgórza otaczającego dolinę, zjawiła się blada, z rozognionym wzrokiem Aza.
Dwie kobiéty zmierzyły się oczyma, i instynktem wzajemnéj nienawiści poznały. Przybycie Motruny do obozu nadto było znaczące po wczorajszém spotkaniu cygana z dziewczyną, żeby ją uderzyć nie miało.
— Cóż się stało Tumremu? — zawołała Aza żywo podbiegając ku kobiécie.
— A tobie co do niego! — gniewnie odpowiedziała Motruna.
— Mnie!! — uśmiechając się gorzko odrzekła cyganka — chyba nie wiész kto ja jestem?