Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 316.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mo poradził! Motrunie, świętéj kobiécie, pewnie lepiéj będzie bez takiego darmozjada; a tobie wygodniéj na stryczku niż w chacie, po któréj głód za tobą chodzi krok w krok jak u siebie...
— Ale ba! — rozśmiał się Janek po chwili milczenia — tyś filut: plączesz, plączesz, a powiesić się nie potrafisz! Jabym ci z serca pomógł, ale powiadają, że za to biéda być może; dawaj sobie sam rady! Nie mądraż to rzecz kulkę zrobić, szyję włożyć, a pod nogi lada pniaka podsunąć — i... —
Tumremu słowa te szumiały tylko w uszach jak szelest leśnych gałęzi; rozumiał tylko, że w nich było urągowisko.
— Ale ty bo cyganku kochanie — kończył zimno Janek — tylko sobie żartujesz i probujesz, a darmo mię zwodzisz! Tyś widzę tchórz i tego nie zrobisz!
Ostatniemi słowy, które doszły do uszu Tumrego, dopełnił miarki parobek. Cygan nie patrząc już na niego, nie słuchając go, żywo założył głowę w stryczek, odrzucił nogą zgniły kawałek belki, na który się spiął sięgając do węzła — i zawisł z okropném miotaniem się w powietrzu.
Parobek ani mrugnął, wstał po chwili, ukłonił się trupowi, i powolnie zwrócił się drogą ku wiosce.