Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 305.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szczęśliwi: i dawna ich nieprzyjaźń zagasła w sercach, przybita nowemi silniejszemi wzruszeniami.
W wejrzeniu ich nie było gniewu i nienawiści. Stary cygan zobaczył na twarzy Tumrego tak wyraźne ślady znękania i rozpaczy, dochodzącéj prawie do obłąkania, że się uczuł dość za dawne przewinienia pomszczonym; a Tumry widząc upokorzonego dados, w najgorszém miejscu na gołéj leżącego ziemi, nie miał już serca więcéj mu najgrawać się.
— Ha! — rzekł z cicha uśmiechając się Aprasz — zabłąkałeś się tu znowu, trudno ci już usiedziéć w chacie!
— Nie lepiéj tobie w obozie! — odparł Tumry.
— A kto wié? — rzekł dados — tybyś się może jeszcze na moją biédę pomieniał.
— A ty na moją? — spytał młodszy cygan.
— O! nie! — odrzekł dumnie trzęsąc głową dowódzca — jam jeszcze dziś swobodniejszy od ciebie! Chciała ta byńk'a ciaj, chciała gromada, żeby Puza dowodził: niech poprobują, zobaczymy co będzie daléj. Męczą mnie jak mogą, alem ja do pracy przy-