Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 300.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Motruna cała drżąca stanęła.
— Cóż on zrobił? — spytała — ja nic nie wiem?
— Dobra z ciebie kobiéta żeś ślepa; chciałbym i ja wziąć zkąd taką żonę! A toć ten łajdak za cygankami lata jak parobek, domu nie pilnuje, a co mógłby do Rudni pójść na zarobek, to się to włóczy po polach, albo w chacie drzémie. Już ja tam do was i nie zajrzę, bom zły; bywaj mi zdrowa Motruno!
To mówiąc podniósł gałąź na wołu, który się paść zaczął, podpędził go i poszedł daléj.


Powierzchu patrząc na życie, jak potężne w niém różnice, jak wielkie stopniowanie losów w różnych klassach społeczności, a w miarę ich wykształcenia i obyczajów, jak pozornie odmienne uczucia zajęcia namiętności. Ale wewnątrz odarłszy z szat misternie narzuconych czynności i sprężyny ruchów, jak dziwnie na jedno bolejem wszyscy; płaczem, radujem się i umieramy jednakowo! Też same tu i tam choroby serca, też boleści duszy i ułomności natury, te same nadzieje i zawody... W ich objawieniu się na zewnątrz cała różność tylko; w głębi, człowiek człowiekiem wszędzie, i dlatego na najniższym szczeblu społeczeństwa prawdziwszy tylko, dobi-