Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 284.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a nie mogąc odejść, poczęła Aza — może dziś, może jutro...
— A ty znów polecisz do dworu..,
— Nie! do obozu idę...
— Ale będziesz we dworze? — zagadł Tumry, z pytania robiąc wymówkę.
— Wstydź się — dodał nie dozwalając jéj odpowiedziéć — na co ci ten trup na wpół zgniły! Wiesz, że nie stworzony dla ciebie, a ciągniesz go i zabijasz.....
Dziewczyna ruszyła ramionami, oko jéj rozjaśniło się poczynając pałać znowu, usta tchnęły dumą i pogardą.
— A na cóżeśmy stworzeni? — spytała jakby natchniona — na samąż nędzę tylko i tułactwo, na ból i cierpienie. Nie! nie! wiedział wielki Mroden-oro, na co nas na świat przysłał! On nas przeznaczył na zgubę, na klęskę, na niszczycieli gadziów; i kazał im szkodzić, kazał nam ich zabijać! Każdy z nas robi co umié, spełniając wielki rozkaz Mroden-oro, o którym matki mówią nam od dzieciństwa, przypominając co nas czeka. Stare wróżą i straszą wróżbami, chwytają im dzieci, zabijają młode matki