Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 258.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Cóż tu gotować? — spytała — zkąd ja tu wezmę przyprawy? a i wody nawet ledwie męty!
— Po wodę pójdę — rzekł Tumry.
— Nie chodź, nie zostawiaj mnie samą — szepnęła Motruna.
— Po wodę i ja schodzę — odezwała się Jaga.
— A wiész gdzie ona?
— O! uczyć mnie nie trzeba: jużcić dokąd najlepiéj ubita ścieżynka, tam woda pewnie! A może gdzie kozę lub krowę spotkam, to ją dla was wydoję; dajno garnuszka tylko.
— Jago! będzie biéda! — rzekł Tumry.
— A tak to jéj nie ma? — odparła cyganka. — Lepiéj z głodu zdychać, czy na szubienicy tańcować? — wszystko jedno! Daj garnuszka.
Stara wychodzić miała, kiedy się zjawił Janek, z mlékiem, chlebem, dzbankiem wody i węzełkiem krup: trochę tylko drzwi uchylił, dary swoje wsunął, słowa nie rzekł i wybiegł nazad pędem.
Jaga pochwyciła wszystko, a węzełek naprzód wetknęła za pazuchę dla siebie, udając, że mléko przelewa aby je zagrzać prędzéj. Nikt tego złodziejstwa nie spostrzegł.
Od tego poczęła stara swoją posługę w lepiance