Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 244.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Powtórz! jeszcze raz powtórz przysięgę, i dziesięćkroć ją powtórz, zanim ci uwierzę!
Aprasz począł powtarzać posłuszny.
— Odbierzcie mu towez (siekierę) — zakrzyczała — i czuria (nóż) i odtąd niech ich nie ma w ręku! Dziękuję ci Tumry — dodała — puść go: winnam ci życie. Wielki Mroden-oro przyprowadził cię tu na skrzydłach tęsknicy umyślnie, żebyś mnie uratował! Siadaj i grzéj się u znajomego ogniska, i mów, coś przebolał, bo żeś nie był szczęśliwy, mówi to blada busta twoja (twarz).
— A! a! — odparł Tumry wspierając się na wywróconym miechu kowalskim, na który spoglądał jakby starego witał przyjaciela — nie ma co mówić o szczęściu i doli mojéj. Próżno kto od niéj ucieka! Gadziowie zjedli mnie i żonę, powolném prześladowaniem ogryzając kości, i odstąpili odemnie jak od trupa, a ja walczyłem z niemi. Umarł ojciec Motruny, powiodłem go okiem na cmentarz; musieli mi oddać dziewczynę, ale żyłem nędzą moją i ich złością: bo prócz jednego, nikt z nich twarzy nie zwrócił ku mnie!
— A białaż egaszi twoja? — spytała Aza.
— Egaszi kochała mnie i kocha — rzekł Tumry —