Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 219.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pojąć co ucierpiała; paniątko zdawało się zajmować kowalem!
— Śmieszna była myśl mojéj żony, rzekł w duchu, pożenić ich, psa z kotem, i wystawić na prześladowanie wioski. Cygan byłby poszedł daléj, a dziewczynę we wsi wydaliby za mąż; a tak! co tu poradzić?
— Czegoż ty chcesz? — spytał cygana po chwili namysłu — kazać żeby cię kochali, nie mogę; a z gromadą sprawa trudna gdy się zatnie! Nie lepiéj żebyś się przeniósł gdzieindziéj?
— Dokąd i o czém? — spytał cygan. — Postawiłem już chatę, dość tu mojego potu na téj ziemi; żonie i nie pora i nie siła rzucać wieś, w któréj się urodziła i do któréj przywykła.... Gdyby mi trochę pomocy, gdyby siaka taka kuzienka, ludzieby taki przyjść do niéj musieli: wprzód obcy, potem swoi.
Pan Adam się uśmiechnął, pokiwał głową.
— Probój kiedy chcesz — rzekł obojętnie — ja ci pomódz, pomogę, ale wiem że to darmo.
To mówiąc dobył grosza z kieszeni, wyliczył złotych kilkadziesiąt, i rzucił je na stół; ale z taką wzgardą, tak jakoś niechętnie i bez serca, że ten dobry jego uczynek ledwie nie oburzył cygana.