Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 213.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

groszami w węzełku i zdziwił się widząc Motrunę weselszą, witającą go w progu i chwalącą się bogactwem swojego podwórka, a nawet psem, który już szczekać i burczeć poczynał.
Łzy zakręciły się w oczach cygana, gdy mu żona opowiadać zaczęła o Janku; ale się razem zafrasował myśląc, zkąd to wszystko biédny karzeł mógł dostać.
— Ani chybi, musiał ciurawa (kraść) — rzekł w duchu. Poczciwy ciurachan (złodziej), ale nuż złodziejstwo się odkryje? Jego nie posądzą nawet, a na nas biéda spadnie!
Nie śmiał jednak powiedzieć tego Motrunie, która tak się cieszyła gospodarstwem swojém, że i cygan przy niéj poweselał.
— A wiesz — rzekła po chwili — wszakto i nasz pan powrócił i kapitana słyszę wypędził, a nasza poczciwa pani umarła!
— Trzeba iść do dworu! — zawołał, nietyle zważając na śmierć pani, co na powrót pana, cały sobą zajęty cygan — może nam co pomoże!?
— Takto i Janek radzi! — dodała Motruna — ale ty pana nie znasz! Przystąpić do niego trudno: kil-