Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 180.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tedy od studni kilka kroków, buch w krzaki! Buch, i zbiłem sobie boki o coś! A żeby cię wciornaski! Obejrzę się parę wiader, a jeszcze nowe, i nosidło! Ot i sposób. Ale kto to tu porzucił je? Oglądam się, żywej duszy......
Nadchodzi Naścia Laszkowa: dobry wieczór, Naścio! — Ta mi głową nie kiwnie — możeby ci wody wyciągnąć? — Idź do diabła. — Tylem skorzystał. — Moja Naściu, spytałem, nie wiécie czyjeto wiadra? — Wiadra! oj! — poskoczyła jakby jéj dał kułakiem w bok, i nuż wołać: — a to moje, a ja ich szukałam! — Twoje! rozśmiałem się, taka to prawda jak mysz kaszle! Zapewne...
— No, moje nie moje — odpowiedziała — ale ja je biorę sobie. — A to za co? — A jużciż ty mi oddasz. — Nu ja na nią głową kiwać: — A żeby ci kto wziął? — Zaczerwieniła się. — Powiédz lepiéj spytam, bo ty znasz całą wieś: czyjeto one są?
Popatrzała dobrze, pokiwała głową: — Nowe, rzekła, nie znam..... taki nie znam..... Z téj strony wsi co jest wiader, tobym poznała, ale to nie nasze!..
— Ot i to poznam — dodała — że kupione na jarmarku w miasteczku, bo to robota nie tutejsza,