Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 169.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A ty tu czego? — zawołał więcéj niespokojny jak gniewny — ty tu czego Motruna?
— Do was Filipie! do was! Byłam u Maxyma po dobre słowo tylko, po przebaczenie; Maxym mnie jak włóczęgę i obcą przepędził: czyż i ty tak zrobisz jak on.
— Maxym cię przepędził? — rzekł spierając się na cepisku Filip — a cóż ja ci pomogę? co ja ci poradzę.
— Choć pożałujcie! choć przemówcie! — zawołała biédna kobieta. Cała wioska z waszéj przyczyny od nas jak od zarażonych ucieka: nikt słowa dobrego nie powié, twarz nawet, spotkawszy się, odwracają! Czyż taki litości nad biednemi nami miéć nie będziecie?
— E! to darmo — rzekł żywo zmieszany brat młodszy — to darmo: kiedy Maxym cię przepędził, to cóż ja poradzę! Z całą gromadą zmówili się na was, żeby nie przyjmować i wypędzić: to darmo! Ty wiesz, że ja sam w chacie z Maxymem ledwie wytrzymać mogę, a tobym się miał i z nim i z gromadą zadzierać! Toby mnie, ani żonie pokoju nie dali i z chaty bym uciekać musiał. Idź sobie, idź! bo jak cię tu zobaczą, to i mnie prześladować będą!
Motruna płakała stojąc oparta o wrota.