Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 142.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

polepię jakkolwiek; ale drzwi, pęknij, nie mam z czego zrobić! Deski nie upiłuję, ani kupić jéj, ani nawet ukraść.
— A tybyś ukradł!? — śmiejąc się i grożąc spytał Janek. — Cyganku, kochanie, nie dziwuję się, że tego jegomości wspominasz! Fe! gołąbeczku! na co tobie cudze brać, kiedy i tak poradzić sobie można....
— Jakim sposobem? — spytał cygan.
Wszak to, co niczyje, tego wziąwszy człowiek nie kradnie — rzekł zamyślając się z udaną powagą głupi Janek.
— A zapewne.
— Otóż tu w lesie jest stara buda — szepnął pocichuteńku chłopak — bardzo stara, tylko że się nie wali. Kiedyś w niéj mieszkał leśniczy jakiś, ale się na drzwiach powiesił; od téj pory opuszczono chatę, a drzewa z niéj nikt nie weźmie pewnie: może tybyś był odważniejszy? Jabym go nie ruszył, ale kiedy chciałeś diabła, nie mówiąc złego słowa, prosić o tarciczkę, toż i tę wziąć możesz.
— A gdzież to? — zapytał gorąco cygan.
— Chodź, ja cię zaprowadzę — odpowiedział Ja-