Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 122.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nic, chłopi jak zwykle chłopi: trochę się upierają, ale musi się tak zrobić jak chcecie.
— Mówisz że się opierają?
— At! plotą, że ojciec umierający zakazał im dawać tę dziewczynę za cygana, że się jéj wyprą: głupstwa plotą. My zrobimy jak pani każesz....
— Jakto! mówisz że się nie godzą?
— Ale któżby ich pytał!
— Są więc z ich strony przeszkody?
— Dzieciństwo! wola twoja, pani, jest tu wszechwładną.
— Ale ja nie chcę jéj nadużywać, wolę środki łagodności!
Kapitan ruszył ramionami.
— Co tam środki łagodności! U nas jest jeden tylko środek powszechny na wszystko: — kij; ten działa lepiéj i skuteczniéj niż najwyszukańsze argumenta. Będą się sprzeciwiać, każemy ich ochłostać i kwita.
Czuła Francuzka wzdrygnęła się, upadła na krzesło i twarz zakryła rękami białemi.
— Ach! barbarzyńco kapitanie! chyba żartujesz! Ja tego nie chcę, ja tego nie pozwalam; ja się oburzam na samę myśl przemocy.