Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 084.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Powoli sklecę lepiankę; nie będzie to khera ale bukunia — dodał cygan po swojemu (nie dom, ale buda na ustroniu).
— Któż drzewo ci zwiezie?
— Ja je zniosę.
— O ho! ho! — rzekł wójt, cóś poczynacie pleść od rzeczy.
— Dostańcieno mi tylko kwitek do lasu na materyał i podarujcie choć starą towez (siekierę).
— Siekiery ci nie pożałuję..... to mi późniéj odrobicie za nią — rzekł wójt. — Mam właśnie tępicę, ale jeszcze niezbitą i wcale niczego: warta od siebie rzucając więcéj złotówki; a kwit i jutro miéć możecie. Ale czyż taki doprawdy myślisz się sam brać do dzieła?
— A cóż? — rzekł cygan — nie mam czego czekać, poprobuję.
Nazajutrz rano, naprzeciw cmentarza kopał już drewnianą łopatą o suchym chleba kawałku Tumry, odrzucając twardą glinę, zbijając chwasty i oczyszczając kilkołokciowe miejsce na ziemlankę swoję. Człowiek zostawiony sam sobie, przygnębiony i zmuszony do pracy, wiele może: daleko więcéj, niżeli wyobrażamy sobie! Prawda, że na każdym kro-