Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 062.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tęsknim zawsze, idziemy wiecznie, i nigdzie nie ma dla nas ojczyzny i spoczynku.
To mówiąc wstrząsła się cyganka i rzuciła ku drzwiom, jakby chciała uciekać; ale Adam roztwartemi zatrzymał ją rękoma.
— Ty musisz zostać ze mną! — zawołał.
— A czemuż ty za mną pójść nie masz? — odpowiedziała dumnie cyganka. — Tyś mi ani miły, ani potrzebny; jam potrzebna tobie, ofiarą być nie chcę: bo gdybym nawet wlała w ciebie wszystką młodość moję, jutroby w tych lodach skrzepła i zagasła!
— Ale ty nie pójdziesz! — wrzasnął Adam z rozpaczą prawie.
— Nie, nie, dziś jeszcze — zimno odpowiedziała Aza. — Gdy księżyc dojdzie pełni, ciomut-oro (księżyc) wskaże drogę... mówię ci, że wówczas pójdę i pójdę.



Tak było we dworze, a pod namiotem Aprasza, jak dnia piérwszego, rozlegał się młot, przekleństwa i swar. Niewiasta z dziecięciem u piersi siedziała nieruchoma, chłopcy nago latali po wygonie, Tumry o zachodzie uciekał z pod szatry. Jednemu