Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 033.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rostków, dwudziestoletniego chłopaka, kilkunastoletniéj dziewczyny oryginalnie pięknego stworzeńka, które miało instynktowe uczucie swego wdzięku, staréj baby, posługacza co przypominał Kulibana poczwarnością, i trzech kobiét nieznanym jakimś węzłem łączących się z rodziną.
Lecz byłali to rodzina? Kto tu ojcem, matką, siostrą, bratem, żoną, mężem? — nie można była z pewnością powiedziéć; zwali się wszyscy dziwnemi imionami, tylko władza jednego despotycznie rządziła niemi. Dwoje starych nie mieli tu powagi swojemu wiekowi właściwéj; traktowano ich jak posługaczy, jak dzieci, oni słuchali pokornie. Zresztą nie byłto pospolity motłoch cygański, ale cóś niby szlachetniejszego grało na ich osmalonych czołach, w oczach czarnych, na mlécznych białkach osadzonych, biła z ich wejrzeń tęsknota wygnańców, znużenie osieroconych, piętno wyroku dzieci Kaimowych.
Całemi dniami owa niewiasta, żona Aprasza, siedziała z dzieckiem, którego nie spuszczała z kolan, pod rogiem namiotu, milcząca jak posąg, nieruchoma, z oczyma wlepionemi ślepo w drugi róg namiotu; i nie rzekła słowa, nie ruszyła się do jadła, nie