Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 009.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
I.



Po pierwszej swéj wycieczce tak nieszczęśliwéj do lasu, Jaksowie nie śmieli już wypraszać się więcéj za furtę klasztorną. Nie tyle się lękali Domosula, który nie widywał nikogo, jak nieco lekkomyślnego Jaśka z Tęczyna, i nie bez przyczyny. Nie przeczuwali jednak, że to co mogło być niebezpieczeństwem, szczęśliwym obrotem do przyspieszenia ich wyzwolenia przyczynić się miało. Życie téż klasztorne, zrazu tak straszne, znośniejszém się z każdym dniem stawało. Wszyscy ojcowie, z którymi się choć trochę rozmówić mogli, tak dla nich byli uprzejmi, tak weseli, tak dobréj myśli, że obcując z nimi, mimowoli smutku się pozbywało. Młody Odo był im tłumaczem i przewodnikiem, kilku téż innych zakonników potroszę się już rozmówić umiało.