Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Brühl tom 1 117.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tymczasem ów poseł stał niemy i jakby osłupiały. Był to Klein, jeden z muzyków orkiestry, wielki Faustyny głosu wielbiciel, przyjaciel Włochów i zapalony meloman.
Imię mu było Jan, jak większéj części Niemców. Faustyna go na Giovaniego przerobiła, i dała mu przezwisko Piccolo.
— Piccolo? czyś oszalał! co tobie? — zawołoła.
— Król umarł, Król August Wielki umarł w Warszawie!!
Na te słowa Faustyna krzyknęła przeraźliwie zasłaniając oczy, a wszyscy stanęli niemi. Drzwi za wchodzącym Kleinem zostały otwarte i tuż wtaczać się zaczęło co żyło w teatrze. Większa część artystów mających grać w „Cleofidzie“ już napół była ubrana. Albuzzi wbiegła nie mając czasu zasłonić odkrytego popiersia, ani narzucić nic na najpierwsze ubranie. Piękność jéj uderzała nawet przy Faustynie, lecz wszystko w niéj było zdrobniałe, a żywość tylko tém większa.
Za nią z jasnym włosem Catharina Piluja i cała czereda Włochów i Francuzów, w sukniach ponarzucanych ledwie, z twarzami przestraszonemi, których połowę róż a pół jeszcze bladość okrywała. Wszyscy się cisnęli do Faustyny, zbijali w kupę i powtarzali na wszelkie możliwe głosy: — Il re e morto!
Niemożna było się zrozumiéć, ni usłyszéć w tym gwarze słów i wykrzyków. Na twarzach widać było przerażenie więcéj niż boleść. Mówili razem wszyscy, tylko Faustyna milczała wcale się nie zdając tak bardzo rażoną tą wiadomością.
Ku niéj jako ku wyroczni zwracały się oczy i uszy, czekano co powié; lecz Bordoni znać w tym tłumie nie chciała się wydać z tém co myślała.
Dzwony odzywały się w całém mieście.
— Teatru nie będzie, wszyscy do domów! — zawołała rozkazująco.
Ale jéj nie posłuchano, stali jak wkuci przybyli, smutni i przerażeni.