Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Boleszczyce tom 2 118.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dziewczęta porwawszy się zaczęły uciekać przerażone, a Ciarka, którą król za włosy pochwycił, padając na ziemię przelękła, wołać poczęła.
— My nic niewinne! my niewinne! — Niewiemy co się z nią stało! — Poszła. — Wczoraj jéj już nie było...
Król stanął z gniewu się trzęsąc... Chciał pytać, ale ze strachu od przytomności odchodzące dziewcze, jęczało odpowiedzieć nie umiejąc. Stała się wrzawa i wołanie na wszystkie strony, zbiegli się ludzie, poczęły pytania. Nikt nieumiał wskazać ani kiedy ani jak uszła Krysta, sama jedna czy przez kogo uprowadzona.
Rozesłano dwór szukać jéj po całym zamku po kątach i komorach, lecz nie znaleziono nigdzie, nie widział jéj nikt.
Wszyscy byli tak królem i sobą samemi zajęci, iż nikomu zajmować się nią na myśli nie postało. Król wpadł w gniew niewysłowiony. Siec kazał z kolei sługi, groził śmiercią, żadna męka wydobyć z nich nie mogła wieści o Kryście. Wśród chłosty plotły każda co innego, i coraz się przeciwiąc własnym wyznaniom. W istocie nikt nie wiedział co się z nią stało. Krysta potajemnie od dziewcząt swych chwyciła odzież prostą, płachtę grubą, wybrała chwilę gdy sługi się pospały, i nieprzytomna, na wpół obłąkana, wysunęła się z zamku, ciągle jeden wyraz powtarza-