Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Boleszczyce tom 1 201.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wojna z Bogiem. Ulituj się nad sobą i nami! Gdzie wojska potrzeba i męztwa, tam wy silniejsi nad wszystkich mocarzy, tam wy niezwyciężeni — a przeciw nim...
Dobrogniewa położyła mu znów rękę na ramieniu i szepnęła jedno słowo tylko po rusku:
— Zmiłuj się! zmiłuj!
Król się poruszyć wcale nie dał, usta mu drgały przymuszonym śmiechem, a czoło się fałdowało.
— Ej, matuszko kochana — odezwał się naprzód do staréj Dobrogniewy niby wesoło — cobo na was dziś przyszły za strachy!! Każcie sobie dziewkom stare pieśni śpiewać, aby wam serce urosło!
Zwrócił się do Wielisławy:
— Nie trujcie sobie spokoju marnémi baśniami, a chowajcie zdrowo syna, aby mi mężniéj rósł na wojaka nie na babę. Szyjcie w krosnach złotem, a o mnie się nie troskajcie! Pomnijcie, że jakom żyw, nikt mnie nie zmógł nigdy, a ja zmogłem wielu, i boją się mnie wszyscy. Kto się mnie nie lęka dziś, ten się zlęknie jutro...
Królowa spojrzała nań oczyma błagającémi, lecz surowy wzrok jego zamknął jéj usta. Dobrogniewa téż głowę spuściwszy, stała jakby zrozpaczywszy zadumana głęboko.
Król począł się po izbie przechadzać milczący, oczy obu niewiast goniły za nim, ale odezwać się