Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Boleszczyce tom 1 160.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i miał przesąd słowiański względem nowych domów, które zawsze ktoś musi życiem przypłacić, wedle podania. Stało więc co tam niegdyś wzniesiono i trzymało się jak mogło, a gdy wicher co obalił, podnoszono tylko zwaliska i klecono na nowo. Oprócz jednego kawała z bierwion grubych mocno pobudowanego przed laty, który się zwał Izbicą, reszta komor z gliny i chrustu połatana, nizka była i licha. Dużo téż dla starości w ziemię wsiadło, i zdala wyglądały zabudowania jak kupa grzybów co po deszczu wyrośnie, bo wysokie omszone dachy z dranic i słomy, do grzybowych czapek były podobne.
Nawet do Izbicy wchodzić było potrzeba jak do jamy, w głąb’, tak i ona zapadła się w ziemię.
Odolaj był już chrześcianinem, a nawet bardzo gorliwym i surowym, posty obchodził ściśle, duchownych szanował i obdarzał, ale z młodych czasów pozostało mu dużo pogańskich wspomnień i zwyczajów, których on od nowych nauk rozróżnić nie umiejąc, dziwacznie mięszał z niemi.
Wiara więc jego z dwojga niemal wiar połączonych się składała, a szczególniéj czarów i złych duchów obawiał się mocno, czego mu nie broniono, wierzył téż w zamawiania i uroki. Bajek o czarownikach, wiedźmach, latawicach, wilkołakach, lichu, psocie, plusze słuchać lubił i sam miał ich uzbierany zapas wielki. Znał się nawet