Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Boleszczyce tom 1 037.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kną klacz ulubioną królewską, którą Orlicą zwano. Około niéj z wielką pieczą i troskliwością kręcili się ludzie chléb jéj z rąk podając, to podstawując napój — ale ona obojgiem gardzić się zdawała.
Niewielkiéj miary, siwo jabłkowita, z połyskującą sukienką, czarnemi kopyty, nozdrzami różowemi rozdartemi, czarnémi wielkiemi oczyma, długą grzywą jedwabną i ogonem jak kosa zaplecionym wstęgami złotemi — królewska faworyta zdawała się wiedzieć do kogo należała. Szła dumnie nie dając się pociągnąć, zatrzymując ludzi, podnosząc głowę czasem i rżeniem zdając się okazywać niepokój i znudzenie.
Gdy się ten głos ozwał w dziedzińcu, naówczas konie, które u żłobów stały, rwały się, rżały, mieszały i całe podwórze rozlegało temi końskiemi rozhowory, które śpiewy i gędźbę głuszyły...
Orlicę, jak królowę tego stada, otaczał dwór jéj własny, miała nawet namiot osobny, w którym spocząć mogła gdy chciała na świéżo podesłanéj słomie, wśród kubłów z wodą, naczyń z owsem i wonnego siana.
Boleszczyce witani wesoło, pozsiadali z koni, pościągali suknie, pozapinali kaftany, pooddawali części uzbrojenia czeladzi, i wprzódy nim weszli do środka, przez okna starali się przypatrzeć obrazowi, który ztąd wnętrze dworu przedstawiało.
W izbie długiéj, nizkiéj a niezbyt szerokiéj, którą stojący przy ścianach pachołkowie oświe-