Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom III 222.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wstali obaj od stołu i poszli po księdza, który miał czuwać i modlić się w nocy przy umarłym. Musieli stosować ostatnią posługę, którą mieli oddać staremu, do niewielkiego zapasu pieniędzy. Około dziewiątéj wieczorem położono ciało na ramie od łóżka, między dwiema świecami, w pustym pokoju, w którym tylko ksiądz pozostał przy nieboszczyku. Przed odejściem na spoczynek, Rastignac zapytał duchownego, wiele będzie kosztowało nabożeństwo i pogrzeb, poczém napisał parę słów do barona de Nucingen i do hrabiego de Restaud, prosząc, by zechcieli przysłać swych pełnomocników, dla zaspokojenia wszystkich kosztów pogrzebu. Posłał listy przez Krzysztofa, a sam położył się i usnął prędko po całodzienném znużeniu. Nazajutrz rano Rastignac i Bianchon musieli pójść sami zawiadomić o śmierci, którą zaświadczono około południa. Czekali następnie dwie godziny, lecz zięciowie nie przysyłali ani pieniędzy, ani pełnomocnika upoważnionego do działania w ich imieniu, i Rastignac musiał zapłacić księdzu z własnéj kieszeni. Sylwia podejmowała się zaszyć nieboszczyka w całun za dziesięć franków, lecz Eugieniusz i Bianchon zmiarkowali, że i bez tego trudno im będzie podołać kosztom, jeżeli krewni nieboszczyka umyją ręce od wszystkiego. Student medycyny postanowił w końcu, że sam złoży nieboszczyka do trumny żebraczéj, którą kupił w swym szpitalu za tanie pieniądze.
— Wypłataj tym łotrom figla — mówił do Eugieniusza. — Kup na Père-Lachaise kawałek ziemi na pięć lat i zamów obrządek pogrzebowy trzeciéj klasy. Jeżeli zięciowie i córki nie zechcą ci kosztów powrócić, to każ wyryć na grobie: „Tu spoczywa pan Goriot, ojciec hrabiny de Restaud i baronowéj de Nucingen, pochowany kosztem dwóch studentów“.
Eugieniusz nie chciał pójść za radą przyjaciela, póki nie sprobował udać się nadaremnie do państwa de Nucingen i państwa de Restaud. Nie chciano go za próg wpuścić; odźwierni mieli surowe rozkazy.
— Państwo nie przyjmują nikogo — powiadali — stracili ojca i pogrążeni są w najgłębszéj boleści.
Eugieniusz znał już tak dobrze świat paryski, że pojął, iż nie było po co dłużéj nastawać. Serce ścisnęło mu się boleśnie, gdy zobaczył, że nie ma sposobu dostać się do Delfiny.
„Sprzedaj pani jaki klejnot (pisał do niéj w mieszkaniu odźwiernego), żeby ojciec twój mógł być przyzwoicie odprowadzony na miejsce wiecznego spoczynku“.
Zapieczętował kartkę prosząc odźwiernego, żeby oddał ją Teresie dla wręczenia pani baronowéj; lecz odźwierny odniósł ją do samego barona, który po przeczytaniu wrzucił ją do ognia.