Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom III 218.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

moich stołowników. Kazałabym go przewieźć do szpitala za bardzo niewielkie wynagrodzenie. Wreszcie, chciéj pan wejść w moje położenie. Ja muszę się troszczyć przedewszystkiém o swój zakład, bo to jest życie moje.
Eugieniusz pobiegł szybko na górę do Goriot’a.
— Bianchon, gdzie są pieniądze, któreś wziął za zegarek?
— Na stole. Po zapłaceniu wszystkiego, cośmy byli winni, pozostało jeszcze trzysta sześćdziesiąt kilka franków. Pokwitowanie z lombardu leży pod pieniędzmi.
— Możemy załatwić rachunki — rzekł Eugieniusz zbiegłszy ze schodów z uczuciem wstrętu. — Pan Goriot niedługo już pozostanie u pani, a ja...
— A tak, nieborak wyjdzie nogami naprzód — mówiła pani Vauquer — rachując pieniądze z wyrazem nawpół smętnym, a nawpół wesołym.
— Kończmy teraz — rzekł Rastignac.
— Sylwio, daj prześcieradła i idź pomódz tym panom.
— Nie zapomnij pan o Sylwii — szepnęła pani Vauquer do ucha Eugieniuszowi — ona czuwała dwie nocy.
Widząc, że Eugieniusz zwraca się ku schodom, stara podbiegła co prędzéj do kucharki i szepnęła: — Weź prześcieradła przeszywane, numer siódmy. Na Boga! przecie to aż nadto dobre dla nieboszczyka.
Eugieniusz wbiegł już na schody i nie mógł słyszéć słów gospodyni.
— Zmieńmy mu koszulę — rzekł Bianchon — Trzymaj go prosto.
Rastignac stanął u wezgłowia i podniósł chorego, a Bianchon zdjął z niego koszulę. Stary zrobił ruch, jak gdyby chciał przycisnąć coś do piersi, wydając przytém żałośne jakieś i niewyraźne okrzyki, przypominające głos zwierząt, które chcą boleść wielką wyrazić.
— Och! och! — zawołał Bianchon — on szuka łańcuszka z włosów i medalionu, któreśmy mu zdjęli przed chwilą, gdy felczer mu plecy przypalał. Biedny człowiek! trzeba mu je oddać. Leżą tam na kominku.
Eugieniusz wziął w ręce łańcuszek wypleciony z włosów złocisto-popielatych; były-to zapewne włosy pani Goriot. Z jednéj strony medalionu wyryte było imię Anastazya, z drugiéj — Delfina. Tak więc człowiek ten nosił zawsze na piersi wierny obraz serca swojego. Włosy zamknięte w medalionie były tak cienkie, że musiały należéć do młodziuchnych główek dziecinnych. Przy dotknięciu medalionu, z piersi starca wyrwało się westchnienie przeciągłe,