Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom III 183.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zaś ogłaszają się bankrutami, a biedni, oszukani przedsiębiercy muszą iść z kwitkiem. Firma domu de Nucingen służy do przyciągania tych biedaków. Zrozumiałam i to także, że Nucingen, chcąc dowieść w razie potrzeby, że jest w stanie wypłacać sumy ogromne, posłał znaczne kapitały do Amsterdamu, Londynu, Neapolu i Wiednia. Jakże zdołalibyśmy je pochwycić?
Eugieniusz posłyszał głuchy odgłos: to ojciec Goriot upadł na kolana.
— Boże mój, cóż-em ja ci zawinił? Córka moja oddana w ręce nikczemnika, który wymoże na niéj wszystko, czego zechce. Przebacz mi, córko! — zawołał starzec.
— Tak, jest w tém i twoja wina, żem ja w taką przepaść wpadła — rzekła Delfina. — Myśmy tak nierozsądne, gdy za mąż wychodzimy! Czyż my znamy wtedy świat, interesa, ludzi, obyczaje? Ojcowie powinniby myśléć za nas. Ojcze drogi, ja ci nic nie wyrzucam, przebacz mi te słowa. W tym razie, wina cała jest po mojéj stronie. Nie, nie płacz, tatku — mówiła, całując go w czoło.
— I ty nie płacz, Delfinko moja mała. Pozwól, niech ci pocałunkiem łzy z oczu obetrę. Nie bój się! niech ja tylko pójdę po rozum do głowy, to jeszcze potrafię rozwikłać pasmo interesów, które twój mąż splątał.
— Nie, ojcze, pozwól mnie działać; ja potrafię wziąć się do niego. On mię kocha, mam nad nim przewagę, skorzystam więc z tego i wymogę na nim, żeby obrócił niezwłocznie część moich kapitałów na kupno nieruchomości. Może potrafię skłonić go, żeby odkupił na moje imię ziemię Nucingen w Alzacyi. Tylko proszę cię, ojcze, przyjdź jutro przejrzéć księgi i zbadać stan jego interesów. Pan Derville nic a nic nie zna się na sprawach handlowych. Nie, lepiéj jutro nie przychodź. Nie chcę sobie psuć krwi. Pojutrze będzie bal u pani de Beauséant, muszę więc oszczędzać się, żeby być piękną i świeżą i przynieść chlubę kochanemu memu Eugieniuszowi! Pójdźmy zobaczyć jego pokój.
W téj chwili powóz jakiś zatrzymał się na ulicy Neuve-Sainte-Geneviève, poczém dał się słyszéć na schodach głos pani de Restaud, która zapytywała: „Czy mój ojciec jest w domu?“ Okoliczność ta wybawiła szczęśliwie Eugieniusza, który zamierzał już rzucić się na łóżko i udać, że śpi w najlepsze.
— Ach! ojcze, czyś nie słyszał nic o Anastazyi? — rzekła Delfina, poznając głos siostry. — Zdaje się, że u niéj w domu dzieją się téż dziwne rzeczy.
— Co takiego? — zapytał ojciec Goriot — to już chyba przyszła ostatnia moja godzina? Biedna moja głowa nie wytrzyma podwójnego nieszczęścia.