Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom III 142.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

twe kroki i pomyślę sobie, leżąc w łóżku: „On widział moję Delfinkę, był z nią na balu, ona mu szczęście zawdzięcza. Gdybym był chory, tobym znajdował balsam na swe cierpienia słuchając, jak ty powracasz do domu, jak przechadzasz się po swojém mieszkaniu. W twéj obecności będę czuł jakby obecność méj córki. Dosyć mi będzie zrobić dwa kroki, żeby się znaléźć na Polach Elizejskich, gdzie one dni całe spędzają, i będę mógł ciągle je widziéć; a teraz często się zdarza, że już za późno przychodzę. A przytém, może i ona przyjdzie do ciebie! ja posłyszę jéj głos, zobaczę ją, gdy uwinięta w watowy szlafroczek, będzie się przechadzała zręcznie jak koteczka. Od miesiąca widzę ją znów wesołą i strojną, jak za dawnych panieńskich czasów. Dusza jéj odzyskuje zdrowie, a ty jesteś tego szczęścia przyczyną. O! nie ma tego, czegobym ja dla ciebie nie zrobił. Przed chwilą powiedziała mi wracając do domu: „Tatku, ja jestem bardzo szczęśliwa“. Zimno mi się robi, gdy córki mówią do mnie ceremonialnie: mój ojcze, lecz gdy nazwą mię tatkiem, to zdaje mi się, że widzę je znowu małemi dzieweczkami, i wszystkie wspomnienia obudzają się w mém sercu. Czuję wówczas lepiéj, że jestem ich ojcem, i zdaje mi się, że one do nikogo jeszcze nie należą.
Stary ocierał oczy zapłakane.
— Tak dawno już nie słyszałem tego wyrazu, tak dawno ona nie chodziła wsparta na mém ramieniu. O, tak! pewnie już ze sześć lat nie chodziłem obok żadnéj z mych córek. Jak-to lubo ocierać się o jéj suknię, stosować się do jéj kroku, jéj ciepłem się rozgrzewać! Jedném słowem, ja-m dziś wszędzie towarzyszył Delfinie. Wchodziłem z nią do wszystkich sklepów i odprowadziłem ją do domu. O, pozwól mi pozostać przy sobie! Czasem będziesz potrzebował jakiéj usługi, to ja będę na zawołanie. O! gdyby ten bałwan Alzatczyk umarł, gdyby podagra jego miała rozum i przeszła mu do żołądka, toż dopiéro córka moja byłaby szczęśliwa! Ty byłbyś mym zięciem, zostałbyś otwarcie jéj mężem. Ona biedna tak mało zaznała rozkoszy tego świata, że ja jéj wszystko przebaczam. Pan Bóg musi być po stronie ojców, którzy kochają gorąco. — Jak ona cię kocha! — rzekł podnosząc głowę po chwilowém milczeniu. — W drodze ciągle mówiła o tobie: „Jaki on ładny! nie prawdaż, ojcze? a jakie dobre ma serce! Czy on często mówi o mnie?“ Ba, możnaby całe tomy zapisać tém, co ona mówiła o tobie, idąc z ulicy d’Artois, aż do pasażu des Panoramas! W końcu wylała całe swe serce przede mną. Dzisiejszego poranku zapomniałem o starości, zdawało mi się, żem lekki jak piórko. Powiedziałem jéj, żeś mi oddał owe tysiąc franków. O, pieszczotka droga! do łez była wzruszona tym postępkiem! — Ale cóż to masz na kominku? — zaga-