Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom III 088.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

(jednemu lat piętnaście, drugiemu dziesięć) oto spis całéj załogi. Ciotka wychowuje pańskie siostry. Proboszcz wykłada łacinę obu braciom. Cała rodzina żywi się częściéj kasztanami niż bułką, tatuś oszczędza spodni, mama sprawia tylko jednę suknię na zimę i jednę na lato, siostrzyczki radzą sobie, jak mogą. Wiem ja wszystko, bo bywałem tam w południowéj Francyi. Inaczéj być nie może, skoro pan potrzebujesz tysiąca dwustu franków na rok, a cały wasz mąjąteczek przynosi tylko trzy tysiące rocznego dochodu. A jak to się obejść bez kucharki i służącego, jak nie dbać o decorum, gdy tatko jest baronem? Co się zaś tyczy naszéj osoby, mamy sobie dość ambicyi, jesteśmy spokrewnieni z Beauséant’ami, a musimy chodzić piechotą, pragniemy bogactwa, a nie mamy złamanego szeląga, jadamy bigosik Vauquer, a smakują nam bardzo pyszne obiady na przedmieściu Saint-Germain, sypiamy na barłogu, a marzymy o pałacu. Nie ganię wcale takich upodobań. Nie każdemu to, duszeczko, dano miéć ambicyą. Proszę spytać, jakich to mężczyzn lubią kobiety? Ambitnych. Ambitny człowiek bywa zawsze bogatszy od innych, we krwi ma więcéj żelaza, a w sercu więcéj zapału. Kobieta zaś wtedy jest najszczęśliwsza i najpiękniejsza, gdy czuje się silną; dlatego téż przekłada zawsze nad innych człowieka potężnéj siły, choćby ta siła ją samę zgnieść miała.
Wyliczyłem wszystkie pańskie żądze po to, by na końcu postawić pytanie. Pytanie to jest następującéj treści: — Mamy wilczy apetyt, ząbki nasze są ostre, ale co téż włożymy do garnka? Najpierw musimy zjeść kodeks; rzecz-to nie zabawna i niebardzo korzystna, ale cóż robić! Niech i tak będzie. Kierujemy się na prawnika, zostajemy prezesem sądu kryminalnego i wysyłamy biedaków, którzy więcéj warci są od nas, z literami T. F. na ramieniu, by przekonać bogaczy, że mogą spać spokojnie. To nie zabawne, a przytém tak powoli się zdobywa. Najpierw trzeba męczyć się dwa lata w Paryżu, patrząc na smaczne łakotki, których tknąć nam nie wolno. Niebardzo to przyjemnie łaknąć zawsze i nie módz się nasycić. Nie byłoby się czego obawiać, gdybyśmy byli wybladli i należeli do gatunku mięczaków; lecz w naszych żyłach krąży gorąca krew lwia, a przy dobréj ochocie zdolniśmy popełnić dwadzieścia głupstw na dzień. Jakże tu wytrzymać okrutną męczarnią, jedne z najstraszliwszych, jakie widziano w piekle bożém? Przypuśćmy jednak, że pan będziesz rozsądny, że mlekiem żywić się będziesz pisząc smętne elegie, potém zniósłszy niedostatek i troski, któreby psa o wściekłość przyprowadziły, osiągniesz pan przy całém zaparciu, że cię zrobią pomocnikiem jakiegoś kpa i zapakują do nędznéj mieściny, gdzie rząd raczy rzucić tysiąc franków na twe utrzymanie, jak się rzuca ochłapy kundlowi rzeźnika. Szczekaj za to na