Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom III 062.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oknie patrząc, jak pan d’Adjuda wsiadał do powozu, poczém nadstawiła ucha i posłyszała, jak hajduk powtórzył woźnicy: Do pana de Rochefide.
Słowa te i sposób, w jaki pan d’Adjuda rzucił się w głąb’ powozu, raziły jak gromem wice-hrabinę, która odeszła od okna przejęta trwogą śmiertelną. W wielkim świecie katastrofy najstraszliwsze powstają z takiego źródła. Pani de Beauséant weszła do swéj sypialni, siadła przy stoliku i położywszy przed sobą arkusik pięknego papieru, napisała, co następuje:
„Winieneś mię pan objaśnić, dlaczego jesteś na obiedzie u Rochefidów, a nie w ambasadzie angielskiéj; oczekuję pana“.
Poprawiła kilka liter, które wyszły niewyraźnie z pod drżącéj ręki; poczém podpisała K, co miało znaczyć Klara de Bourgogne, i zadzwoniła.
— Jakóbie — powiedziała do wchodzącego kamerdynera, pójdziesz o wpół do ósméj do pana de Rochefide i zapytasz o markiza d’Adjuda. Jeżeli znajdziesz pana markiza, oddasz mu list i nie będziesz czekał odpowiedzi; jeżeli zaś nie, to powrócisz i odniesiesz mi list.
— W salonie ktoś czeka na jasną panią.
— Ach, prawda — powiedziała otwierając drzwi.
Eugieniusz zaczynał się już niepokoić, gdy wreszcie ujrzał wice-hrabinę.
— Przepraszam — rzekła głosem wzruszonym, od którego serce mu zadrżało — musiałam napisać parę słów, ale teraz służę panu.
Nie wiedziała sama co mówi, bo cała zaprzątnięta była jedną myślą. — Więc markiz chce się ożenić z panną Rochefide? Lecz jest-że on swobodny? Dziś wieczorem małżeństwo to musi się rozchwiać, lub ja... Nie, jutro o tém mowy nawet nie będzie.
— Kuzynko... — wyrzekł Eugieniusz.
— Hę? — I wice-hrabina zmierzyła studenta wzrokiem karcącym, od którego zimno mu się zrobiło.
Eugieniusz zrozumiał to hę. Od trzech godzin pojął już tyle rzeczy, że miał się na baczności.
— Pani hrabino — rzekł rumieniąc się.
Zawahał się, poczém mówił daléj:
— Niech pani raczy darować; potrzeba mi tak bardzo protekcyi, że najdalsze powinowactwo byłoby dla mnie rzeczą pożądaną.
Pani de Beauséant uśmiechnęła się, ale niewesoło; czuła, że już nieszczęście napełniało otaczającą ją atmosferę.
— Gdyby pani wiedziała, w jakiém położeniu znajduje się moja rodzina — mówił daléj Eugieniusz — przyjemnie byłoby pani wystą-