Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.3 155.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niewolnika. Nie wiem, gdzie wybrali miejsca, ale wrócę do cyrku i zobaczę. Ty patrz na mnie, gdy wyjdziecie na arenę, ja zaś podniosę się i zwrócę głowę w ich stronę. Wówczas go odnajdziesz oczyma.
— Dzięki ci, panie, i pokój z tobą.
— Niech ci Zbawiciel będzie miłościw.
— Amen.
Viniciusz wyszedł z „kunikulum“ i udał się do amfiteatru, gdzie miał miejsce obok Petroniusza, wśród innych augustianów.
— Jest? — zapytał go Petroniusz.
— Niema jej. Została w więzieniu.
— Słuchaj, co mi jeszcze przyszło na myśl, ale słuchając, patrz naprzykład na Nigidyę, aby się zdawało, że rozmawiamy o jej uczesaniu... Tigellinus i Chilo spoglądają na nas w tej chwili... Słuchaj więc: niech Lygię nocą włożą w trumnę i wyniosą z więzienia jako umarłą, reszty się domyślasz.
— Tak — odpowiedział Viniciusz.
Dalszą rozmowę przerwał im Tuliusz Senecio, który pochyliwszy się ku nim, rzekł:
— Nie wiecie, czy chrześcijanom dadzą broń?
— Nie wiemy — odpowiedział Petroniusz.
— Wolałbym, gdyby ją dali — mówił Tuliusz — inaczej arena zbyt prędko staje się podobna do jatek rzeźniczych. Ale co za przepyszny amfiteatr!
Rzeczywiście, widok był wspaniały. Niższe siedzenia, nabite togami, bielały, jak śnieg. W wyzło-