Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.3 098.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

scami natężając uwagę, jakby chciał sprawdzić, czy dobrze słyszał. I następnie to chwalił, to przyganiał, wymagając poprawek lub wypolerowania niektórych wierszy. Sam Nero czuł, że innym w wygórowanych pochwałach chodzi tylko o własne osoby, ten jeden zaś tylko zajmuje się poezyą dla samej poezyi, jeden się zna i jeśli coś pochwali, to można być pewnym, że wiersze są godne pochwały. Powoli też począł z nim rozprawiać, spierać się, a gdy wreszcie Petroniusz podał w wątpliwość trafność pewnego wyrażenia, rzekł mu:
— Zobaczysz w ostatniej pieśni, dlaczegom go użył.
— Ach! — pomyślał Petroniusz. — więc doczekam ostatniej pieśni.
Niejeden zaś, słysząc to, mówił sobie w duchu:
— Biada mi! Petroniusz, mając przed sobą czas, może wrócić do łask i obalić nawet Tigellina.
I poczęto znów zbliżać się do niego. Lecz koniec wieczoru mniej był szczęśliwy, Cezar bowiem, w chwili, gdy Petroniusz go żegnał, zapytał nagle ze zmrużonemi oczyma i twarzą zarazem złośliwą i uradowaną:
— A Viniciusz czemu nie przyszedł?
Gdyby Petroniusz był pewien, że Viniciusz z Lygią są już za bramami miasta, byłby odrzekł: „Ożenił się z twego pozwolenia i wyjechał“. Lecz, widząc dziwny uśmiech Nerona, odrzekł:
— Twoje wezwanie, boski, nie znalazło go w domu.