Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.3 076.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

winnej macicy i jako figa dojrzała, albowiem Jehowa napełnił dobrocią serce twoje. Lecz poprzednik ojca twego, cezar Caius, był okrutnikiem, a jednak wysłańcy nasi nie nazywali go bogiem, przekładając śmierć samą nad obrazę Zakonu.
— I Kaligula kazał ich rzucić lwom?
— Nie, panie. Cezar Caius uląkł się gniewu Jehowy.
I podnieśli głowy, albowiem imię potężnego Jehowy dodało im odwagi. Ufni w moc jego, śmielej już patrzyli w oczy Nerona.
— Oskarżacie chrześcijan o spalenie Rzymu? — spytał Cezar.
— My, panie, oskarżamy ich tylko, że są nieprzyjaciółmi Zakonu, nieprzyjaciółmi rodu ludzkiego, nieprzyjaciółmi Rzymu i twymi i że oddawna grozili miastu i światu ogniem. Resztę dopowie ci ten człowiek, którego usta nie skalają się kłamstwem, albowiem w żyłach jego matki płynęła krew wybranego narodu.
Nero zwrócił się do Chilona:
— Kto jesteś?
— Twój czciciel, Ozyrysie, a przytem ubogi stoik...
— Nienawidzę stoików — rzekł Nero — nienawidzę Trazeasza, nienawidzę Musoniusza i Kornuta. Wstrętna mi jest ich mowa, ich pogarda sztuki, ich dobrowolna nędza i niechlujstwo.
— Panie, twój mistrz Seneka ma tysiąc stołów