Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.2 168.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stanąwszy koło impluvium, zwrócił się do Demasa, wyzwoleńca, i rzekł:
— Którzy wysłużyli w domu lat dwadzieścia, mają się stawić jutro u pretora, gdzie otrzymają wolność; którzy nie wysłużyli, otrzymają po trzy sztuki złota i podwójną porcyę przez tydzień. Do ergastulów wiejskich posłać rozkaz, by odpuszczono kary, zdjęto kajdany z nóg ludziom i karmiono ich dostatnio. Wiedzcie, że nastał dla mnie szczęśliwy dzień i chcę, by radość była w domu.
Oni przez chwilę stali w milczeniu, jakby uszom własnym nie wierząc, poczem wszystkie ręce podniosły się naraz do góry i wszystkie usta zawołały:
— Aa! panie! aaa!..
Viniciusz odprawił ich znakiem ręki, więc choć mieli ochotę dziękować i padać mu do nóg, odeszli śpiesznie, napełniając dom szczęściem od podziemi do dachu.
— Jutro — rzekł Viniciusz — każę im jeszcze zejść się w ogrodzie i kreślić przed sobą znaki, jakie chcą. Tych, którzy nakreślą rybę, wyzwoli Lygia.
Lecz Petroniusz, który nie dziwił się nigdy długo niczemu, ochłódł już i zapytał:
— Rybę? Aha! pamiętam, co mówił Chilo: to znak chrześcijan.
Poczem wyciągnął rękę do Viniciusza i rzekł:
— Szczęście jest zawsze tam, gdzie je człowiek widzi. Niech Flora sypie wam kwiaty pod nogi