Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.2 136.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mówiła, ale przecieżeś podsłuchiwał i wiesz, co jej odpowiedziałem: że kocham inną i że jej nie chcę.
— A ja cię zaklinam na wszystkich bogów podziemnych, nie trać tej resztki rozumu, którą ci jeszcze chrześcijanie zostawili. Jak można się wahać, mając wybór między zgubą prawdopodobną a pewną? Zali nie mówiłem ci już, że, gdybyś zranił miłość własną Augusty, nie byłoby dla ciebie ratunku? Na Hades! jeśli ci życie zbrzydło, to lepiej sobie zaraz żyły otwórz lub rzuć się na miecz, bo gdy obrazisz Poppeę, może cię spotkać śmierć mniej lekka. Niegdyś przyjemniej było z tobą mówić! O co właściwie ci chodzi? Czy cię ubędzie? czy ci to przeszkodzi kochać twoją Lygię? Pamiętaj przytem, że Poppea widziała ją w Palatynie i że nietrudno jej się będzie domyśleć, dla kogo odrzucasz tak wysokie łaski. A wówczas wydobędzie ją, choćby z pod ziemi. Zgubisz nietylko siebie, ale i Lygię, rozumiesz?
Viniciusz słuchał, jakby myśląc o czem innem, i wreszcie rzekł:
— Ja muszę ją widzieć.
— Kogo? Lygię?
— Lygię.
— Wiesz, gdzie ona jest?
— Nie.
— Więc zaczniesz znów szukać jej po starych cmentarzach i na Zatybrzu?
— Nie wiem, ale muszę ją widzieć.