Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.2 117.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chłopcem, powtarzam ci, a Rzym roi się od rozwódek.
— Dziwię się tylko, że cię to wszystko jeszcze nie męczy? — odpowiedział Viniciusz.
— Kto ci to powiedział? Mnie męczy to oddawna, ale ja nie mam twoich lat. Ja rzesztą mam inne zamiłowania, których tobie brak. Lubię książki, których ty nie lubisz, lubię poezyę, która cię nudzi, lubię naczynia, gemmy i mnóstwo rzeczy, na które ty nie patrzysz, mam bóle w krzyżu, których ty nie miewasz i wreszcie znalazłem Eunice, ty zaś nic podobnego nie znalazłeś... Mnie dobrze w domu, wśród arcydzieł, z ciebie zaś nigdy nie zrobię estety. Ja wiem, że w życiu nic już więcej nie znajdę nad to, com znalazł, ty sam nie wiesz, że ciągle jeszcze spodziewasz się i szukasz. Gdyby na ciebie śmierć przyszła, przy całej twej odwadze i wszystkich smutkach umarłbyś ze zdziwieniem, że już trzeba świat opuścić, ja zaś przyjąłbym ją jako konieczność, z tem przeświadczeniem, że niema na całym świecie takich jagód, którychbym nie spróbował. Nie śpieszę się, ale też nie będę się ociągał, postaram się tylko, by mi było do ostatka wesoło. Są na świecie weseli sceptycy. Stoicy są dla mnie głupcami, ale stoicyzm przynajmniej hartuje, twoi zaś chrześcijanie wprowadzają na świat smutek, który jest tem w życiu, czym deszcz w naturze. Czy wiesz, czegom się dowiedział? — oto, że w czasie uroczystości, które wyprawi Tigellin, na brzegach stawu