Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.1 314.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tego rodzaju, że wszelka bliższa znajomość, bądź z prefektem miasta, bądź z prefektem wigilów, musiałaby nań sprowadzić nader poważne kłopoty, a zarazem uzasadnić wszelkie podejrzenia, jakieby przyjść mogły do głowy urzędnikom.
Z drugiej strony, uciec, było to utwierdzić Petroniusza w mniemaniu, że Viniciusz został zdradzony i zamordowany skutkiem zmowy. Owóż Petroniusz był człowiek potężny, który mógł mieć na rozkazy policyę w całem państwie i który niechybnie postarałby się odnaleźć winowajców choćby na krańcach świata. Jednakże Chilonowi przyszło do głowy, czyby nie udać się wprost do niego i nie opowiedzieć mu, co się zdarzyło. Tak! Był to najlepszy sposób. Petroniusz był człowiekiem spokojnym i Chilo mógł być pewnym przynajmniej tego, że go wysłucha do końca. Petroniusz, który znał sprawę od początku, łatwiej też uwierzyłby w niewinność Chilona, niż prefekci.
Żeby jednak udać się do niego, trzeba było wiedzieć napewno, co stało się z Viniciuszem, Chilo zaś tego nie wiedział. Widział wprawdzie Lyga, skradającego się do rzeki z ciałem Krotona, ale nic więcej. Viniciusz mógł być zabitym, ale mógł też być rannym lub schwytanym. Teraz dopiero przyszło Chilonowi do głowy, że chrześcijanie zapewne nie ośmieliliby się zabić człowieka tak potężnego, augustyanina i wysokiego urzędnika wojskowego, albowiem tego rodzaju postępek mógł ściągnąć na