Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.1 306.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z czterech stron podwórko, stanowiące rodzaj wspólnego dla całego domu atrium, z fontanną w środku, której strumień spadał w kamienną misę, wmurowaną w ziemię. Przy wszystkich ścianach biegły w górę zewnętrzne schody, częścią kamienne, częścią drewniane, prowadzące do galeryi, z których wchodziło się do mieszkań. Na dole były również mieszkania, niektóre zaopatrzone w drewniane drzwi, inne oddzielone od podwórza tylko za pomocą wełnianych, po większej części wystrzępionych i podartych lub połatanych zasłon.
Godzina była wczesna i na podwórku żywej duszy. Widocznie w całym domu spali jeszcze wszyscy, z wyjątkiem tych, którzy wrócili z Ostrianum.
— Co uczynimy, panie? — spytał Kroton, zatrzymując się.
— Czekajmy tu; może się ktoś zjawi — odrzekł Viniciusz. — Nie trzeba, by nas widziano na podwórzu.
Lecz zarazem myślał, że rada Chilona była praktyczną. Gdyby się miało kilkudziesięciu niewolników, możnaby obsadzić bramę, która zdawała się być jedynem wyjściem i przetrząsnąć wszystkie mieszkania, tak zaś należało odrazu trafić do mieszkania Lygii, inaczej bowiem chrześcijanie, których zapewne w tym domu nie brakło, mogli ją ostrzedz, że jej szukają. Z tego względu było niebezpiecznem i rozpytywanie się obcych osób. Viniciusz przez chwilę namyślał się, czy nie wrócić się po niewolników, gdy wtem z pod jednej z zasłon,