Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.1 243.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tliwy chrześcijanin a głupi, zrobi zadarmo wszystko, czego od niego zażądam.
Dalsze rozmyślania przerwał mu powrót Quartusa, który wyszedł z budynku z drugim człowiekiem, przybranym tylko w tunikę, zwaną exomis, skrajaną w ten sposób, że prawe ramię i prawa pierś pozostawały nagie. Odzieży podobnej, jako pozostawiającej zupełną swobodę ruchów, używali szczególniej robotnicy. Chilo spojrzawszy na przybysza, odetchnął z zadowoleniem, w życiu bowiem nie widział dotąd takiego ramienia i takiej piersi.
— Oto jest, panie — rzekł Quartus — brat, którego chciałeś widzieć.
— Niech spokój Chrystusów będzie z tobą — ozwał się Chilo — ty zaś, Quartusie, powiedz temu bratu, czy zasługuję na wiarę i ufność, a potem wracaj w imię boże, albowiem nie trzeba, abyś sędziwego ojca zostawiał w samotności.
— Jest to święty człowiek — rzekł Quartus — który oddał całe mienie, aby mnie, nieznanego sobie, wykupić z niewoli. Niechaj mu Pan nasz, Zbawiciel, zgotuje za to niebieską nagrodę.
Olbrzymi robotnik, usłyszawszy to, schylił się i ucałował rękę Chilona.
— Jak ci imię, bracie? — spytał Grek.
— Na chrzcie świętym dano mi, ojcze, imię Urbana.
— Urbanie, bracie mój, masz-li czas, aby pomówić ze mną swobodnie?